Baenuru

Nie jesteś zalogowany na forum.

Ogłoszenie

KALENDARZ
OGŁOSZENIA
Wiosna 1769 r.__|__Dzień 2.

Śniegi powoli znikają z Gór Tenaro, uwalniając kolejne dolinki i szlaki dla wędrowców, należy jednak uważać na liczne osuwiska i lawiny. Rzeka Mirova mocno wezbrała i miejscami rozlewa się na szerokim obszarze, ciesząc wszelką bagienną roślinność. Na całym półwyspie drzewa puszczają nowe pączki, rozwijają się kwiaty i drobne roślinki, wypełniając krajobraz zielenią. Choć za dnia temperatury robią się przyjemne, to nocą nadal może być całkiem zimno, pojawiają się przymrozki, a sezon palenia w kominku jeszcze nie całkiem się skończył. Często zamiast śniegu pada przelotny deszcz, coraz częściej też można zobaczyć na niebie burzowe chmury. Fauna Baenuru również korzysta w pełni z nadchodzących cieplejszych dni, a w różnych zakątkach można dostrzec ślady młodocianych łapek.
۞ Najnowsze wydarzenia fabularne - poruszenie i alarm w Porcie Siengar, mieszkańcy zastanawiają się, co z tego wyniknie, a policja chwilowo milczy, starając się ogarnąć powstający chaos.

۞ Zapraszamy do spisu języków - znane postaci języki i dialekty można wypisać w polach w profilu, wliczając w to te spoza Baenuru.

۞ Rdzenne ludy Baenuru - mieszkańcy półwyspu sprzed przybycia doń Medevarczyków.

۞ Religie Baenuru - zbiór głównych wyznań pojawiających się na półwyspie.

۞ Oznaczenia i identyfikacja - systemy znaków stosowane w Medevarze i Kirtanie, zarówno teraz, jak i za czasów wojny.

GŁÓWNI MISTRZOWIE GRY

#1 2022-02-17 01:52:31

Stark
2 szare komórki
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 70
Wiek: 24 lata
Płeć: Samiec
Wysokość: 3.4m
Język: Tydrodzki, B'uru
Pochodzenie: Półwysep Baenuru
Strona konfliktu: Niezrzeszeni
Obecny stan: Dobry
Multikonta: Ithaar, Eurus, Ash
WindowsChrome 98.0.4758.105

Dżungla Eravor

p.png


Oddzielający lagunę od puszczy las to prawdziwa kwintesencja tutejszej egzotyki. Figowce, paprocie i liany zwieszające się z gałęzi, to tylko drobna część tego, co można tu znaleźć. Kolorowe kwiaty otwierają się zarówno na ziemi, jak i ponad głową, w zaroślach grają przeróżne owady, a pod stopami zdaje się pełzać milion różnych stworzeń. Pomimo tego, Dżungla Eravor wcale nie jest ciemna, pomiędzy drzewami całkiem sporo promieni dociera do samego dna, pięknie rozświetlając otoczenie i zachęcając do eksploracji.



p.png

(20.10)


***  ***  ***  ***  ***  ***  ***  ***  ***

Offline

#2 2022-07-26 23:39:45

Egon
A hero of war
Dołączył: 2022-03-11
Liczba postów: 33
Wiek: 25-30 lat
Płeć: mężczyzna
Wysokość: 181 cm
Język: medevarski, wspólny
Pochodzenie: Półwysep Baenuru
Strona konfliktu: Medevar
Obecny stan: dobry
Multikonta: Ksejgaak, Saras, Hisui
AndroidChrome 97.0.4692.98

Odp: Dżungla Eravor

Być może nie powinien się tu zapuszczać, ale na takie rozważania było zdecydowanie za późno. Zresztą nie miał lepszego wyjścia. Ta paskudna burda w karczmie snuła się za nim jak wygłodniały pies. Co gorsza zdziczały na tyle, by nie czekać na kanapki.
Przystanął i podniósł się w siodle, uważnie rozglądając po otoczeniu. Krzaki, drzewa, komary, więcej krzaków. Jego zwierzyny na razie ani widu, ale ślady na ziemi pojawiały się nadal. Czarny był spokojny, ale temu koniowi nie można było ufać, potrafił nie zauważyć trolla, jeśli tylko nie był głodny. Miało to swoje zalety, nie można zaprzeczyć.
— Mógłbyś się na coś przydać i powęszyć — wyszeptał, ruszając dalej. — Nic tylko jesz. To ma być partner? — Koń prychnął, ale uspokoił się szybko, czując rękę na boku szyi. — Żartowałem, stary, przecież mnie znasz...
Pomarańczowe ślepia drakona czujniej przyjrzały się gęstwinie. Zatrzymał konia i zeskoczył miękko na ziemię. Zaczepiwszy wodze o złamaną gałąź, sięgnął po kuszę i ruszył ścieżką. W zaschniętym błocie mieszały się dwa tropy, mniejszy złożony z wdzięcznych raciczek i większy pełen pazurów i nierównej ilości palców. Egon nie miał pojęcia, co to jest, ale ważyło przynajmniej dwa razy tyle co on. Był też przekonany, że właściciel pierwszego tropu już dawno nie żyje.
Przemykał między zaroślami, zwinnie i cicho niczym polujący lis, raz po raz tylko lustrując wzrokiem tę czy inną stronę, aż w końcu zobaczył. Sylwetka była niczym cień, ale zdecydowanie prawdziwa. I większa niż się spodziewał, jakby nieproporcjonalna, jej długie kończyny zlewały się z pniami drzew.


He said: "son, have seen the world? Well, what would you say if I said that you could?
Just carry this gun, you'll even get paid." I said "That sounds pretty good..."
Black laether boots spit-shined so bright, they cut off my hair but it looked alright.
We marched and we sang, we all became friends
as we learned how to fight...

 

KARTA POSTACI

Offline

#3 2022-07-27 09:04:30

Lothart
Użytkownik
Dołączył: 2022-07-26
Liczba postów: 8
Wiek: 121 lat
Płeć: Mężczyzna
Pochodzenie: 2,02m
Strona konfliktu: Niezrzeszeni
Obecny stan: Lothar't
AndroidChrome 103.0.0.0

Odp: Dżungla Eravor

Gdzieś w gęstwinach dżungli, przeskakując z gałęzi na gałąź, przemieszczała się mała małpka, która ostatecznie objęła zwisająca liane na której z wolna zawisła i huśtała się na boki, poszukując wzrokiem czegoś wartego uwagi. Jednak momentalnie pisnęła z krzykiem i zeskoczyła w ucieczce przed dziwną mocą, która rozdarła powietrze, otwierając tym szczelinę wypluwanie energii, z której wypadła persona, wyrzucona jak śmieć, wraz z całym jej dobytkiem, oraz losowymi przedmiotami.
Ów osoba powoli i ciężko uniosła fiołkowe oczy na portal międzywymiarowy, który tak samo jak nagle się pojawił, po chwili po prostu samoistnie się zamknął, przywracając wszystko do normy. Skołowany tym wszystkim elf nie mógł jednak na zbyt długo odciągnąć myśli od rany w jego brzuchu, pozostawionej przez ostrze gwardzisty. Piekielny ból, ale te dziwne zjawisko pozwoliło mu odzyskać siły do działania.
Wysoki osobnik o białych włosach i szpiczastych uszach, w poszarpanych ubraniach, wstał z ziemi, chwytając się pierwszego lepszego krzywego drzewa dla podpory. Nigdzie nie widział swojego wierzchowca, "Wabika", tym bardziej nie oczekiwał zobaczyć smoka Barrosa. Właściwie nie kojarzył, aby w Ga'Lantis mieli takie dzikie i tropikalne zielone tereny, było też zbyt wilgotno.
-To musi być… sprawka Loży…
Wysyczał do siebie, próbując wyjaśnić sobie ten dziwny portal, który porwał go chwilę po tym jak strażnicy prawie go zabili. Zwykle najdziwniejsze rzeczy są sprawką czarowników, lecz jaki mieliby w tym cel? Nawet mimo imunitetu Skrzydlatej Straży posunął się za daleko.
Wciąż jednak krwawił, a obrażenia były dotkliwe, więc musiał się ruszyć. Choć wokół wiele było rzeczy, które przypadkowo zostały wciągnięte wraz z nim, elf zdołał pochwycić tylko swój dwuręczny miecz, który wykorzystał do dodatkowej podpory, idąc przed siebie, poszukując samemu nie wiedząc czego.
Lothar't odbijał się od drzewa do drzewa, co jakiś czas pokasłując krwią, a więcej jej pewnie pozostawił na korze. W końcu się zatrzymał, gdy jego szpiczaste ucho wyłapała obcy ruch. Zwrócił wybladzone lico w stronę osobnika, a jego fiołkowe oczy biegły po skrzydłach, które w tej chwili wydawały mu się złudzeniem. Jego zmysły wyostrzyła jednak kusza, na widok której nerwowo machnął ręką w jego kierunku, a przypływ niewidzialnej siły wytrącił broń z rąk Egona, prosto na ziemię. Elf zaraz uniósł ostrze w jego kierunku, ale zmuszony chwycić się za brzuch zaraz dwuręczniak głucho opadł, a zaraz on sam, zsuwając się po pniu, aż do gleby…

Offline

#4 2022-07-27 12:05:11

Egon
A hero of war
Dołączył: 2022-03-11
Liczba postów: 33
Wiek: 25-30 lat
Płeć: mężczyzna
Wysokość: 181 cm
Język: medevarski, wspólny
Pochodzenie: Półwysep Baenuru
Strona konfliktu: Medevar
Obecny stan: dobry
Multikonta: Ksejgaak, Saras, Hisui
WindowsChrome 103.0.0.0

Odp: Dżungla Eravor

Ruszył za wielkim stworzeniem, które wciąż tylko majaczyło mu między drzewami. Przez gęstwinę nie miał czystego strzału, więc wolał nie ryzykować ujawnienie swojej pozycji. To coś musi się w końcu zatrzymać, zwłaszcza, że wszystko wskazywało na to, iż zmierza w konkretnym kierunku. W pewnym momencie rzeczywiście też stanęło, ale nie tak, jak spodziewał się tego skrzydlaty. Długonogi stwór zarył pazurami ziemię, machnął jakby głową na wyciągłej szyi, rzężąc dziwacznie i gwałtownie zawrócił. Najemnik zdążył skryć się za grubym pniem, unikając zdeptania. Szybko też podniósł kuszę i wystrzelił gdzieś w tułów, choć nie wyglądało na to, żeby bestia się tym teraz przejęła.
Powinien za nią pobiec, ale w jego głowie zagościło teraz zupełnie inne pytanie. Czego się możesz bać? Obejrzał się na kierunek, z którego uciekło, załadował kolejny bełt i ostrożnie ruszył w las, wiedziony czystą, nieprzemyślaną ciekawością. Cisza przetykana ostrzegawczymi głosami ptaków była równie wymowna, coś tu się stało...
Egon zatrzymał się, usłyszawszy szelest nieostrożnych kroków, szybko też wyłapał nieznajomą sylwetkę. Lothar'towi być może dwoiło się w oczach, bo po chwili skupienia mógł zauważyć, że nieznajomy posiada tylko jedno, lewe skrzydło. I ono było już jak najbardziej prawdziwe.
— A ty kto? — rzucił, choć nie bardzo wierzył, by białowłosy gość był przyczyną zamieszania. Ale mógł coś wiedzieć. Zaraz też pomarańczowe ślepia wylądowały na jego zakrwawionym ubraniu, a źrenice poszerzyły się lekko. — Cholera, siadaj, bo się wykrwawisz... — Podszedł, lekko opuszczając kuszę na znak pokojowych zamiarów, lecz najwyraźniej był to błąd.
Straciwszy kuszę, Egon cofnął się natychmiast w zapobiegawczym uniku, a w jego rękach zjawiło się wyciągnięte zręcznie ostrze miecza. Sparował cios, który w zasadzie nie nadszedł, bo właściciel dwuręczniaka najwyraźniej nie wytrzymał jego ciężaru.
— Można i tak — rzucił Egon, widząc, że w sumie to facet usiadł. — Nie chcę cię zabić, tylko ci pomóc. — Kopnął butem miecz nieco dalej na bok i schował własny. Zabrał też kuszę i odwiesił na miejsce, po czym zagwizdał. — Przy siodle mam opatrunki. Masz ranę wyjściową? — Kucnął przy nim, uważając jednak na ręce nieznajomego, jeśli znowu chciałby zrobić coś głupiego. Chciał ocenić rozmiar jego uszkodzeń, a do tego należało rozpiąć płaszcz i koszulę. Jeśli tylko dał mu działać, przekonał się, że choć uzbrojone w pazury, dłonie drakona były całkiem zręczne.


He said: "son, have seen the world? Well, what would you say if I said that you could?
Just carry this gun, you'll even get paid." I said "That sounds pretty good..."
Black laether boots spit-shined so bright, they cut off my hair but it looked alright.
We marched and we sang, we all became friends
as we learned how to fight...

 

KARTA POSTACI

Offline

#5 2022-07-27 13:39:55

Lothart
Użytkownik
Dołączył: 2022-07-26
Liczba postów: 8
Wiek: 121 lat
Płeć: Mężczyzna
Pochodzenie: 2,02m
Strona konfliktu: Niezrzeszeni
Obecny stan: Lothar't
LinuxChrome 103.0.0.0

Odp: Dżungla Eravor

W obecnym stanie trudna była ocena czegokolwiek, ledwo uniknął losu własnego kuzyna, choć i tak w sposób mniej barbarzyński, niż spotkał on Vanilora. Rozpoznanie liczby skrzydeł, a raczej skrzydła, czy nawet puste słowa, które głucho tylko odbiły się od jego uszu, w rzeczywistości nie docierając. Po chwili nawet utrzymanie władzy w nogach zdawało się zbyt trudne.
Gdzie on był? Czy to wciąż Ga'Lantis? A może Vakhos? Czy też Tajaruk…? Stąd nie oceniłby, zwłaszcza patrząc na te dziwne stworzenie, które zbliżało się swoją personą, a jego słowa przebijały przez zwalniającą adrenalinę…
-Dareth…- Rzucił, lecz to nie mogło spotkać się z adekwatną odpowiedzią. -Zostaw to, ahern!
Syknął, gdy kopnął jego ostrze. Nie miał nawet sił je przyciągnąć, ani tym bardziej sięgnąć, ale chyba wciąż nie wyłapywał wszystkich aktów dobroci jakimi się wykazywał Egon. Dopiero zdał sobie sprawę, że mówił jakoś inaczej, jakby nie wszystko było mu dobrze znane, podobnie słowa przybysza, choć je rozumiał, nie znał ich. Nigdy nie władał inną mową, niż własną, nawet język ludzi był mu obcy, a teraz…? Wszystko było nie na swoim miejscu.
-Nie… wiem… tak… przebili mnie mieczem…- Odpowiedział, gdy zrozumiał kolejne pytanie, zaś jego ostrze pobrudzone zasychającą juchą mogło potwierdzić potyczke. Możliwe, że nieznajomy cofnął się po swoje rzeczy i opatrunki, jednakże gdy przyszedł moment wzięcia się do pracy, jego oczy zatrzymały się na pazurach drakona, gdy ten chciał zbliżyć się do jego ubrań i rany. Schwytał jeden z jego nadgarstków. -Enaste!
Warknął krótko, ale zaraz puścił go, czując słabość własnego uścisku. A nawet własnych powiek.
Dlaczego to mu się stało…? Napaść na Skrzydlatego Strażnika za cenę życia zwykłej kurwy…? Czy ten Momige też zginął? Nie… jego uratowali, gdy tymczasem on został skazany na śmierć. Tym bardziej splot wydarzeń nie miał sensu. Może to co zrobił było lekkomyślnym błędem, w fali niekontrolowanego gniewu, ale teraz płacił za to cenę, zdychając w jakiejś dżungli otoczony malpiszonami i czymś co pozornie przypominało tylko przedstawiciela ludzkiej rasy. To za dużo naraz.

Offline

#6 2022-07-27 15:35:13

Egon
A hero of war
Dołączył: 2022-03-11
Liczba postów: 33
Wiek: 25-30 lat
Płeć: mężczyzna
Wysokość: 181 cm
Język: medevarski, wspólny
Pochodzenie: Półwysep Baenuru
Strona konfliktu: Medevar
Obecny stan: dobry
Multikonta: Ksejgaak, Saras, Hisui
WindowsChrome 103.0.0.0

Odp: Dżungla Eravor

Zignorował jego pierwsze krzyki, słabe swoją drogą. Spodziewał się protestów odnośnie miecza, a usłyszenie ich tylko utwierdziło go w przekonaniu, że ma do czynienia z jakimś rodzajem indywidualisty, bo na rycerzyka jednak nie wyglądał. Chociaż może? Ale o tym będą mieli okazję pogadać później, jeśli dobrze pójdzie.
— Nie ruszaj się — rzucił i zaklął pod nosem, odchodząc nieco na bok.
Czarny koń właśnie wyłonił się z zarośli. Prychał i był niespokojny, ale Egon przytrzymał go w miejscu na tyle, by wyjąć potrzebne rzeczy. Kucnął ponownie przy białowłosym. Sięgnął do jego płaszcza, lecz zatrzymał na moment rękę, kiedy została pochwycona. Enaste?
— Tym razem blisko... nazywam się Egon — odparł, zabierając mu rękę z tego mizernego chwytu. — Miałeś się nie ruszać, tylko pompujesz sobie krew — przypomniał, pozbywając się przeszkadzającego materiału, by móc zabrać się za przemycie i opatrzenie ran.


Nie zajęło to długo. Wypłukał, co mógł, zaszył dziury i zawinął. Drakon miał już niezłe obycie z własnymi kontuzjami, a nawet wojskowe przeszkolenie, ale niczego nie wyczaruje, więc miał tylko nadzieję, że to wystarczy. Tak czy inaczej, przybysza powinien obejrzeć prawdziwy medyk. Inna sprawa, że ten mógł przez jakiś czas być półprzytomny. Najemnik dał mu koc i zajął się uprzątnięciem kawałka ziemi, gdzie zaraz przygotował miejsce na niewielkie ognisko. Kilka kamieni, suchych gałęzi, hubka z jego torby. Trochę szkoda było hubki, ale była najskuteczniejszym sposobem, a białowłosy z pewnością odczuwał teraz chłód, nawet pomimo zbliżającego się lata. Po chwili drobne płomyki wspinały się po najcieńszych gałęziach, badając swoje nowe terytorium.
— Trzeba ci do miasta. Niedaleko leży Siengar, mogę cię tam zabrać — rzucił w końcu, zerkając po nim. — Kim właściwie jesteś? — zapytał, przypominając sobie wszystkie te dziwne słowa, których użył nieznajomy. Zresztą to nie wszystko. — Ludzie, z którymi walczyłeś. Gdzie teraz są? — podjął może nawet ważniejszą kwestię. Niedobrze by było, gdyby napatoczyła się na nich banda z bronią i niezdrowymi zamiarami.

Ostatnio edytowany przez Egon (2022-07-27 15:35:23)


He said: "son, have seen the world? Well, what would you say if I said that you could?
Just carry this gun, you'll even get paid." I said "That sounds pretty good..."
Black laether boots spit-shined so bright, they cut off my hair but it looked alright.
We marched and we sang, we all became friends
as we learned how to fight...

 

KARTA POSTACI

Offline

#7 2022-07-27 16:39:06

Lothart
Użytkownik
Dołączył: 2022-07-26
Liczba postów: 8
Wiek: 121 lat
Płeć: Mężczyzna
Pochodzenie: 2,02m
Strona konfliktu: Niezrzeszeni
Obecny stan: Lothar't
LinuxChrome 103.0.0.0

Odp: Dżungla Eravor

Minęła chwila, może nawet udało mu się na chwilę zasnąć, bo w głowie rodziły się dziwne wizję, jakby sny, które mogły być równie dobrze wspomnieniami, udręką własnego umysłu. Ujrzał w nich zbiór Skrzydlatej Straży w jednej sali, w pięknym pałacu, przemawiającego Dowódcę Imarisa, czy też kogoś kto towarzyszył...Elyvie… Elyvie… to wystarczyło by zrodzić kolejne obrazy, ostatniej nocy którą z nią spędził. Złożył wtedy obietnice ponownego spotkania i złamał ją umyślnie. Ten dziwny portal nie miał nic do rzeczy. Wiedział, że wpędza siebie do grobu, może zazdrosna myśl że nie może mieć tego co pragnie na wyłączność, gotowa była po raz kolejny zagrać muzykę do jego tańca ze śmiercią. Gotów był skrzywdzić Momige byle tylko ulżyć własnym emocjom. Jego cierpienie za jego ból. Wszyscy mieli rację, gdy czyniono mu awanse. Nie był właściwą osobą do swej roli. Przekreślił wszystko w krótkim momencie. I nie był w tym niepokonany. Czy żałował…?
Z jego snu na jawie wycuciły go słowa drakona, kiedy zdał sobie sprawę, że leży okryty kocem, jego jedynym środkiem ochrony przed chłodem, który zdawał się wydobywać znikąd. Wciąż był blady, a zza potarganych białych kosmyków dostrzegalne było spojrzenie, które wpierw padło na ognisko, a zaraz na nieznajomego.
-Siengar…?- Powtórzył za nim, zbierając dopiero siły w głosie. -Nie znam takiego miasta… czy to dzikie odstępy Vakosh…?- Zapytał go, wciąż próbując ustalić lokalizację do której wyrzuciła go przypuszczalnie Loża Nadnaturalna. Ale nawet jego własny pomysł zdawał się jemu nie pasować. -Lothar't, z Ga'Lantisu. Kim Ty jesteś…? Nie przypominasz niczego co ujrzałem…
Odparł mu, zadając pytanie za pytanie. Właściwie żadna opcja mu nie pasowała, teraz zresztą dostrzegł, że obcy miał jedno skrzydło, a to udziwniala całą jego osobę. W dodatku z aparycji przypominał człowieka. Był to jakiś wybryk ludzkich magów?
Gdy wspomniał o jego przeciwnikach starał się odtworzyć wszystko w głowie. Raz jeszcze, może ostatni raz. Ale był chyba pewny zajścia.
-Zabiłem większość z nich. Lecz było ich zbyt wielu, więc mnie osaczyli. Zapewne uznali mnie za zmarłego, gdy zjawił się ten portal… byłem otoczony tylko trupami.- Spojrzał na niego, próbując z sykiem bólu się trochę podnieść. -Ale jeśli czarownicy z Ga'Lantisu za to odpowiadają, nie wiem czego się spodziewać.

Offline

#8 2022-07-27 17:22:43

Egon
A hero of war
Dołączył: 2022-03-11
Liczba postów: 33
Wiek: 25-30 lat
Płeć: mężczyzna
Wysokość: 181 cm
Język: medevarski, wspólny
Pochodzenie: Półwysep Baenuru
Strona konfliktu: Medevar
Obecny stan: dobry
Multikonta: Ksejgaak, Saras, Hisui
WindowsChrome 103.0.0.0

Odp: Dżungla Eravor

Egon skinął głową na potwierdzenie nazwy, a zaraz jego brwi lekko się ściągnęły na dźwięk obcej nazwy, ale pokręcił przecząco głową.
— Nie znam takiej krainy. Jesteś na półwyspie Baenuru, na granicy królestwa Medevaru — wyjaśnił. — Siengar to duże portowe miasto. A to jest dżungla Eravor — dodał też, orientując się, że zapewne nic mu nie mówiły nazwy. Ga'Lantis również nic mu nie mówił, ale skinął głową, słysząc miano przybysza. Nie dziwiło go też, że nie wyłapał jego wcześniej rzuconego imienia. — Egon z Feldor. Jestem drakonem, ostatnim, w moich żyłach płynie smocza krew... — Lekko poruszył skrzydłem. — jeśli można tak to ująć. Kiedyś byłem żołnierzem, ale wojna minęła, a mnie przyszło skończyć jako najemnik.
Chyba nigdy do końca nie wybaczył koronie tego porzucenia. Czasem zastanawiał się, co by zrobili, gdyby było ich więcej, ale mógł tylko zgadywać. Z pewnością też nie przejęliby się wiele bardziej dwójką czy trójką ocaleńców. Słuchał uważnie odpowiedzi na kolejne pytanie, które wyjaśniało więcej niż Lothar't mógł przypuszczać. Kiedy tylko spróbował się unieść, poczuł dłoń Egona na klatce piersiowej.
— Nie wstawaj — przypomniał i sięgnął do plecaka po bukłak z wodą, który mu podał. — Masz, straciłeś dużo krwi.
Rozglądając się po ich małym obozie, białowłosy mógł dostrzec, że jego broń znajdowała się jakieś dwa metry z boku, zawieszona bezpiecznie na niskiej gałęzi, by uchronić ją przed wilgocią z ziemi.
Dołożył kilka patyków do ogniska. Słowa Lothar'ta były pocieszające na swój sposób, oznaczały, że są tu stosunkowo sami. Milczał przez chwilę, układając sobie w głowie to, co mógł mu powiedzieć. Wiele tego nie było, ale zawsze coś.
— To raczej nie twoi czarownicy są temu winni — zaczął, zerkając na niego. — Mniej więcej od pół roku ludzie mówią o powrocie Kirtanu... smoczego stada, które lata temu prowadziło otwartą wojnę z Medevarem. Jednym z najnowszych pomysłów medevarskich magów było sprowadzenie do ochrony sojuszników z odległych miejsc poprzez zaprojektowane do tego portale. Eksperyment wymknął się spod kontroli i teraz raz na jakiś czas losowa brama sprowadza tu przypadkowe istoty, zazwyczaj podobne do nas czy smoków. Najpewniej jesteś jednym z nich. — Wstał i podszedł do juków, by wydobyć stamtąd jakieś podróżne racje. — Uprzedzając twoje pytanie, nie wiem, czy możesz wrócić do domu. Jeszcze nie słyszałem, żeby komuś się udało... — Wrócił do ogniska i wręczył mu suszone mięso, samemu również zabierając się do jedzenia.


He said: "son, have seen the world? Well, what would you say if I said that you could?
Just carry this gun, you'll even get paid." I said "That sounds pretty good..."
Black laether boots spit-shined so bright, they cut off my hair but it looked alright.
We marched and we sang, we all became friends
as we learned how to fight...

 

KARTA POSTACI

Offline

#9 2022-07-27 23:37:43

Lothart
Użytkownik
Dołączył: 2022-07-26
Liczba postów: 8
Wiek: 121 lat
Płeć: Mężczyzna
Pochodzenie: 2,02m
Strona konfliktu: Niezrzeszeni
Obecny stan: Lothar't
WindowsOpera 88.0.4412.85

Odp: Dżungla Eravor

Choć słuchał go w absolutnej ciszy, jego fiołkowe oczy wydawały się co chwilę rozszerzać, a momentami tęczówki zadrżeć, kiedy przyswajał te nowe informacje. Półwysep Baenuru? Pierwsze słyszał o takiej krainie, a więc musiała leżeć ona jeszcze dalej, niż Tajaruk, a to… rodziło większy problem.
-Nie znam tych ziem…- Uniósł wzrok na niego. -Kto włada królestwem Medevaru…? Kim są jego mieszkańcy?
Zapytał, bo jednak uznał ten fakt za dość istotny. Nie wysuwał spostrzeżenia, że może więcej takich istot jak jego rozmówca, bo równie dobrze mogli być to ludzie, a samych elfów… chyba się nie spodziewał. Osobnik nie był jednak przesadnie zaskoczony specyficznym wyglądem Lothar’ta, więc może znał już jakiś przedstawicieli Aràe.
Srebrnowłosy jednak słuchał dalej jak ów skrzydlacz się przedstawił, ostatecznie rozwiewając nie rzucone na głos spostrzeżenia. Ostatni z gatunku? To musiało być dziwne uczucie. A bardziej rozumiał te, które towarzyszy porzuconemu jak psa żołnierzowi, gdy wojna się kończy, a żyć nadal trzeba, choć w umyśle już nigdy nic nie będzie na swoim miejscu.
-Dobrze wiedzieć, Egonie z Feldor.
Odparł tylko, opuszczając z lekka podbródek. Wciąż jednak było wiele pytań.
Zaraz jednak jego próba poruszenia się spotkała z reprymendą, a to nie działało na korzyść zamiarów elfa. Nie mógł tu tak pozostawać, zwłaszcza nie wiedząc gdzie jest dom. Mimo to przyjął bukłak, którym zachlupotał potrząsając. Już chciał się napić, gdy mężczyzna przeszedł do wyjaśnień, jeszcze gorszych, niż te które mógł przewidzieć.
Informacje o wojnie, która odbyła się między smokami i mieszkańcami Medevaru była tylko wstępem do czegoś gorszego. Jak wcześniej ukrył zaskoczenie na wzmiankę o obcej mu krainie, tak wyraźnie na twarzy elfa zaczął malować się szok zmieszany z niedowierzaniem. A więc to nie sprawka Loży Nadnaturalnej, lecz tutejszych magów… ale wspomniał o tunelach wymiarowych? Nie teleportach…? Inne światy…? To miało oznaczać…
-...a więc nie pochodzę z tego światu… z mojego zostałem wydarty. I może nie ja jeden…- Wyszeptał, zaraz wzrokiem odnajdując suszone mięso, wyciągnięte w jego stronę. Mimowolnie je przejął, jak wcześniej bukłak, ale czuł jakby coś go w środku skręcało.
-Jak to nie ma sposobu…? KURWA!- Krzyknął, aż zdawać się mogło, że gałązki drgnęły, choć mogła to być zasługa delikatnego wietrzyku. Zaraz odłożył bukłak i pochwycił się za brzuch, bo kosztowało go to zbyt wiele. -Czy słyszałeś kiedyś o Aràe? Czy w waszym świecie też żyją elfy?- Spytał z dziwnym utykiem bólu, jakby było to na tyle istotne, by pojąć jak bardzo mógł być teraz osamotniony. Ale zakładał też opcję, że zwyczajnie nie. Jeśli nie było Ga’Lantisu, nie mogło być też Tinavandúlu. -Fénedhis… nieważne…- Przewrócił się lekko na bok, podpierając ziemi. -Muszę odnaleźć waszych magów… musi istnieć sposób. Skoro już raz potrafili rozerwać powietrze…- Zacisnął zęby. -Zabierz mnie do Seingaru.

Offline

#10 2022-07-28 01:21:34

Egon
A hero of war
Dołączył: 2022-03-11
Liczba postów: 33
Wiek: 25-30 lat
Płeć: mężczyzna
Wysokość: 181 cm
Język: medevarski, wspólny
Pochodzenie: Półwysep Baenuru
Strona konfliktu: Medevar
Obecny stan: dobry
Multikonta: Ksejgaak, Saras, Hisui
AndroidChrome 97.0.4692.98

Odp: Dżungla Eravor

Zaskoczenie i niepokój rosły na twarzy szpiczastouchego. Nie było się co dziwić, w końcu miał się przekonać, że jest daleko od domu czy jakiejkolwiek znanej rzeczywistości. Z drugiej strony to bywało zastanawiające, jak wiele światów potrafi być podobnych do ich własnego. Oczywiście pod warunkiem, że przybysze faktycznie są z innych wymiarów, a nie zza morza. W końcu magowie nie są nieomylni, co do tego nikt już nie ma wątpliwości. To jednak nie zmieniało faktu, że Egon nie miał pojęcia, o czym ten do niego mówi.
— Ludźmi. To całkiem cywilizowane miejsce. Obecnie zaś rządzi król Marco Durovast Wielki razem ze swoim dworem doradców. — Czy mógł dodać tu coś więcej? Chyba nie za bardzo, przynajmniej nic istotnego nie przychodziło mu teraz do głowy.
Zerknął na białowłosego, ale ten nie przedstawił swojej własnej pozycji. Miał jednak pewność, że potrafi walczyć i znajdywać sobie wrogów, a to już coś. Liczył jednak, że nie dorzuci go do tego grona, chyba jeszcze nigdy nie poznał osoby z innego świata, to mogło być całkiem ciekawe doświadczenie.
Zaczął opowiadać mu o zabawie magów i kolejna porcja zaskoczenia przepływała po twarzy Lothar'ta. Chyba tego mniej więcej oczekiwał.
— W rzeczy samej — przytaknął, by za chwilę zerknąć na niego kontrolnie, kiedy krzyknął. Co prawda nie był to krzyk bólu, ale nagłe napięcia mięśni były niewskazane. Egon zmarszczył brwi i zastanowił się nad pytaniem, jednak odpowiedź się od tego nie zmieniła. — A więc jesteś elfem... Nie, nigdy o was nie słyszałem. Wygląda więc na to, że coś nas łączy. — Uśmiechnął się pod nosem. Ironia losu, ale co innego im pozostało, jak się z niej uśmiechać? Ale zaraz, co on znowu robi... — Uważaj, nigdzie cię nie zabiorę, jeśli nie dożyjesz rana. Niedługo się ściemni. Pij wodę. — Przesunął wzrokiem po lesie. — Polowałem tu na dziwną bestię, wielką i długonogą, więc gdyby przypadkiem zwabił ją ogień... — Spojrzał na Lothar'ta. — Leż i zostaw to mnie. — Dorzucił drewna do ogniska.


He said: "son, have seen the world? Well, what would you say if I said that you could?
Just carry this gun, you'll even get paid." I said "That sounds pretty good..."
Black laether boots spit-shined so bright, they cut off my hair but it looked alright.
We marched and we sang, we all became friends
as we learned how to fight...

 

KARTA POSTACI

Offline

#11 2022-07-28 11:12:13

Lothart
Użytkownik
Dołączył: 2022-07-26
Liczba postów: 8
Wiek: 121 lat
Płeć: Mężczyzna
Pochodzenie: 2,02m
Strona konfliktu: Niezrzeszeni
Obecny stan: Lothar't
LinuxChrome 103.0.0.0

Odp: Dżungla Eravor

A więc ludzie… kolejne ludzkie królestwo. Ci wydawali się być niezwykle uniwersalną rasą, która przystosowała się do bytu w wielu światach. Może gdyby był uczonym chciałoby mu się to analizować, ale chwilowo wszystko widzi na niekorzyść. Zaś ten król… nie wiedział, czy powinien cokolwiek kierować do władcy ludzi, o ile ci są tacy sami. O ile ich pojęcie ludzi jest takie samo. Ale patrząc na twarz Egona, zarost, uszy, jak i sam wygląd, może.
Jemu zaś przyszło już nawet przeklinać w ludzkiej mówię. Co to był za szpetny język. Ale i to teraz nie miało znaczenia. Egon wyraźnie miał swoje priorytety, zaś Lothar't swoje.
-Nie potrzebuję pierdolonej matki. Przeżyłem wystarczająco wiele, abym miał zdechnąć od zwykłego miecza.- Powarkiwał jak szturchany kijem pies, co było jego typową reakcją na to, jak ktoś próbował być dla niego opiekuńczy. -Jutro masz mnie tam zabrać.
Postawił warunek… jakby miał właściwie o co. Chwilowo nawet nie dysponował kartą przetargową, ale przynajmniej Egon mógł poznać wspaniałą naturę dumnych Aràe.
Fiołkowe oczy zawędrowały po dżungli, gdy wspomniał o bestii. Te nie były mu obce, choć nie był pewien, czy drakonidy, a to co mogło żyć w tym świecie, to ten sam poziom zagrożenia. Mimo to drakon wydawał się być doświadczonym myśliwym.
-Zarzuć padliną lub zwab na własnego konia… drapieżca zawsze przyjdzie.
Zasugerował z chłodnym pomrukiem i położył się na plecach. Chyba i tak teraz nie mógł zrobić nic więcej.


Jednak po nocy przychodzi dzień, a to wszystko nie okazało się szalonym snem. Lothar't obudzony w tej samej nowej rzeczywistości musiał znowu wstać na nogi. Opatrunki trzymały się porządnie, jak na pazury to drakon umiał nimi operować. Na ciało narzucił swój poszarpane i poplamiony krwią płaszcz, a kiedy Egon gotów był zwijać swój ekwipunek, elf pochwyci swój miecz, o który się podparł. Niestety reszta jego dobytku, w tym kusza, przepadły, a więc mógł liczyć tylko na niego, oraz własne moce. W tym drugim aspekcie nieco bardziej, bo dzień to za mało, aby odzyskać sprawność, kiedy twoje bebechy nadal się scalają. Żałował, że nigdy nie pojął wiedzy z arkan uzdrowicielskich.
-Ruszajmy do waszego miasta portowego.
Rzucił niski, patrząc na niego spod łba i potarganych kosmyków, co i tak było trudne, patrząc na ich różnice wzrostu. Ludzie zawsze byli niżsi, więc mniemał, że mógł czuć się wielkoludem wśród maluczkich.

Offline

#12 2022-07-28 12:23:15

Egon
A hero of war
Dołączył: 2022-03-11