Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3
Akurat przyglądał się tamtej kobiecie, gdy tej udało się podnieść na nogi. Przekrzywił głowę, gdy ta się zachwiała, chociaż nie ruszył się z miejsca. Bo po co? Pomogli jej na tyle, na ile mogli. No dobra, Beat pomogła, on tylko obserwował. Tak, jak robił to teraz. Kobieta po chwili ruszyła się z miejsca i pokuśtykała w stronę chatki. No i dobrze, niech stąd idzie. Krzyżyk na drogę, czy coś.
Spojrzał znów na Beat, gdy ta go ponagliła. No tak, zapomniał, że ta była przez cały czas ubabrana krwią. Rzeka, mieli iść nad rzekę. Rozejrzał się wokół, tak jakby próbował przypomnieć sobie, w którą stronę to było, po czym ruszył przed siebie. Już nie tak żwawo jak wcześniej, dalej odczuwał skutki tamtego kopniaka, do tego humor definitywnie mu się pogorszył, no ale.
//z.t. --> Rzeka - środek //
Offline
Minęło trochę czasu nim Kassandra uslyszała dźwięki dochodzące z zewnątrz. Ktoś kręcił się na zewnątrz, coś rudego przemknęło za oknem. Nie zajęło to długo, nim kobieta usłyszała odgłos otwieranych drzwi, a potem kroki.
Intruz najpierw przystanął gdzieś przy wejściu, a potem poszedł w głąb chaty, i gdy już wydawało się, że to znów zagrożenie... Kassandra ujrzała znaną sobie twarz.
Intensywnie rude loki, szmaragdowe oczy.
Strzyga.
Kobieta może nie należała bezpośrednio do bandy Kassi, ale często z nimi współpracowała, i właściwie nawet rozważała, czy do nich nie dołączyć, ale póki co bycie wróżbitką, iluzjonerką i przy okazji kieszonkowcem jej wystarczało. Zerknęła na Kassandrę, i wyszczerzyła zęby w nieznośnym uśmieszku na powitanie.
Zawsze było w niej coś niepokojącego. Trochę tak, jakby była... Jakby wyglądała zbyt perfekcyjnie, poruszała się trochę za szybko, uśmiechała się trochę za szeroko. Jak gdyby bycie człowiekiem było tylko przykrywką, a przynajmniej tak odbierała to spora ilość osób. Sama Strzyga zawsze to bagatelizowała, posyłając tylko wszystkim mrugnięcie oka na pytania kwestionujące jej człowieczeństwo, ale kto tam wie co tak naprawdę było z nią nie tak.
W każdym razie, teraz stała tu, przed Kassi, i może to wina utraty krwi, a może zmęczenie, ale kobiecie przez chwilę mogło się wydawać, że tamta ma jakby za dużo zębów.
Zjawisko trwało jednakże dosłownie przez jedno mrugnięcie oka, po którym rudowłosa wyglądała tak ludzko, jak to tylko możliwe.
-Spodziewałam się jakiejś masakry, ale nie aż takiej.-Powiedziała, krzyżując ręce na piersi.
Offline
Czas płynął leniwie, jakby znudził się całym tym dramatem rozgrywanym przed chatą, a teraz też w jej wnętrzu. Kiedyś myślała, że rany po prostu bolą, ale w chwilach takich jak ta, miała wrażenie, że czuje wypływającą krew, powoli sączącą się do opatrunku i ubrania. Przez jej myśli po raz kolejny przemknęło przekleństwo skierowane do życia i świata jako takiego. Szybki i raczej niewprawny rekonesans po chacie nie przyniósł jej niczego przydatnego, teraz zaś siedziała w głównym pokoju, nieopodal kominka. Ten nie był rozpalony, może nawet nie był drożny, ale sama jego bliskość dawała irracjonalne poczucie ciepła. No i miała stąd dobry widok na większość okien i kawałek korytarza, a to wystarczało, by pozwolić umysłowi kombinować nad dalszym planem. Ale niedługo zrobi się ciemno, nie powinna włóczyć się po puszczy w tym stanie. Może na czterech łapach, ale wtedy musiałaby pozbyć się opatrunku, a to nie wróżyło dobrze.
Nagły ruch przerwał potok bezużytecznych myśli, a wzrok Kassandry skupił się na tajemniczej istocie. Jej ręka powędrowała do długiego noża przy pasku, a ona sama przygotowała się na możliwie sensowny w tym położeniu unik, kiedy niespodziewanie stanęła przed nią płomiennowłosa kobieta.
Z pewnością coś było z nią nie tak. Kassandra w głowie często pokusiła się o stwierdzenie, że jest to prawdziwa strzyga i pożera ludzi, kiedy nadchodzi pełnia. Albo chociażby nie w pełni odmieniona strzyga, ale co ona wiedziała o potworach? Tak naprawdę niewiele więcej niż przeciętny wieśniak, to nie była jej domena.
Odetchnęła cicho i rozluźniła się.
— A ja spodziewałam się trolla z tej całej krwi — odmruknęła jej, choć w głosie Valley nie było złośliwości. Cieszyła się, że widzi znajomą twarz. — Muszę się załatać, jakbyś dziwnym trafem miała coś pod ręką — dodała zaraz z tak kocim uśmiechem, na jaki było ją teraz stać i nawet nie wypadło to bardzo źle, choć bladość skóry odejmowała jej wesołości.
Ostatnio edytowany przez Kassandra (2023-03-31 10:54:41)
Offline
Strzyga cmoknęła, jakby z niezadowoleniem.
-Gdyby to był troll, dawno rozwaliłby całą tę chatkę w drobny mak.-Przeczesała włosy ręką.-Poza tym, one wolą końskie mięso.- Mówiąc to, podeszła bliżej do tamtej, i przekrzywiła głowę, trochę niczym sowa wpatrująca się w swoją ofiarę. Kobieta, zamiast być zaalarmowana stanem tamtej, wydawała się być raczej... Zaciekawiona, trochę jak naukowiec przyglądający się konającemu zwierzęciu.
Spod brązowego płaszcza, którym miała okryte ramiona, wyciągnęła zaraz torbę, wyładowaną najwyraźniej sprzętem do pierwszej pomocy, bo kobieta zaraz wyciągnęła z niej igłę, jakieś nici, fiolkę pachnącą alkoholem i taką drugą, z fioletowym płynem o kojącej woni.
-Jak twoja wataszka po mnie wysłała, to wiedziałam, że szykuje się jakaś gruba akcja.- Zerknęła na Kassandrę, po czym bezceremonialnie wepchnęła jej flaszkę z lawendową cieczą w dłonie. -Masz, znieczuli cię, przyda ci się.
Rudowłosa nie czekała na pozwolenie, tylko zaraz odsłoniła zabandażowane ramię Kassi, i zaczęła mu się przyglądać.
-...Coś słaby ten opatrunek, nie jesteś w formie, czy coś?-Zaszczebiotała, po czym rozchyliła bandaże z nieukrywaną ciekawością przywodzącą na myśl dziecko, które znalazło właśnie interesującego robaka.-Uuuu, nieźle cię urządził. Będzie blizna. Wiesz co, nie spodziewałam się tego akurat po tobie. Śmiesznie w sumie.-Zielonooka zakasała rękawy, może trochę... Zbyt entuzjastycznie.
Offline
Na jej komentarz Kassandra lekko uniosła brwi w niemym "no co ty nie powiesz", ale porzuciła już temat niespodziewanych odwiedzin. Czy wolały konie, to chyba nie była pewna. Niby ludzie coś tam gadali, ale ludzie zawsze coś gadają i niekoniecznie ma to sens. W każdym razie, lepiej było nie być koniem, niż nim być i to był do tego kolejny argument.
Starała się ignorować jej dziwaczne zachowanie, co było teraz mimo wszystko prostsze niż zwykle, bo jej umysł zajęty był chęcią przeżycia, skoro już znalazła się ku temu okazja. Za chwilę też ta okazja urosła znacznie w postaci torby medykamentów. Valley uśmiechnęła się pod nosem, rzeczywiście raczej nikogo nie wzywali, ona też zwykle nie znikała na tak długo, nie bez ostrzeżenia. Że to brzmiało zwykle "nie wiem, na ile", to inna sprawa.
— Mam to wypić? — mruknęła, odbierając od niej fiolkę, by za chwilę postąpić zgodnie z otrzymaną instrukcją. Nie powiedziałaby, żeby ten zapach był bardzo przyjemny, kojarzył się trochę ziołowo.
Poprawiła się trochę, krzywiąc nieco, kiedy Strzyga zabrała się do dzieła.
— Sama go nie robiłam... — wyjaśniła i chciała dodać więcej, ale darowała sobie na razie. Że tamta dziewczyna jej pomogła, to nadal było ciekawe, wydawała się robić to kompletnie wbrew sobie. — Każdy kiedyś z kończy z nożem w plecach, wiesz jak to jest — odparła dość swobodnie, jakby mówiła o wczorajszym śniadaniu. — A cała ta historia... może tylko mi pomóc — mówiła dalej z uroczym uśmiechem. — Kto normalny by to przeżył? Nieśmiertelna Kotka, może faktycznie mam dziewięć żyć? — Mrugnęła do niej, starając się nie syknąć w odpowiedzi na ból ruszanej rany.
Offline
-Tak tak, pij, nie marudź.-Powiedziała kobieta, i gdy tamta faktycznie opróżniła fiolkę z zawartości, ta powoli zabrała się za "ogarnianie" rany. Dała Kassandrze trochę czasu, na początku czyszcząc szramę i odkażając ją, a gdy już była pewna, że lek, który jej podała, zadziałał, zabrała się za uważne i ostrożne szycie.
Na wzmiankę o tym, że sama się nie łatała, ta zerknęła na nią z ciekawością.
-O, czyli ktoś ci pomógł? Przede mną? No ciekawe powiem ci, nie spodziewałabym się. No i nie zawlekli cię z powrotem do twojej bandy?- Pokręciła głową z dezaprobatą, kontynuując zszywanie rany.
Na następne słowa kobiety Strzyga wyszczerzyła zęby w dzikim uśmieszku.
-Ty uważaj z tymi dziewięcioma życiami, bo jak się zbytnio będziesz tym przechwalać to tylko wpakujesz się w kłopoty.-Powiedziała, przyglądając się przez chwilę kobiecie.-Próżność nie popłaca, szczególnie w takim kraju, jak ten. No i przy tym, czym się zajmujesz.
Offline
Zawartość fiolki nie była specjalna, ale Kassandra nie marudziła. Nie miała kompletnie na co, zwłaszcza po chwili, kiedy zorientowała się, do czego to miało służyć. Znieczulenie, nawet częściowe, było swego rodzaju luksusem, zazwyczaj ludzie jej pokroju musieli sobie radzić w bardziej tradycyjne sposoby. Choć z drugiej strony ciekawiło ją, co w tym dokładnie jest i jak można to wykorzystać w mniej oczywistym celu.
— Też się nie spodziewałam... — Podniosła na nią wzrok, powoli czując delikatne przytępienie od wypitego środka. — Ale nie, to był obcy. — Wciąż zastanawiało ją, dlaczego tamta dziewczyna to zrobiła. Oczywistą odpowiedzią zdawała się niewinność, a to pociągało pytanie, jak długo jeszcze będzie taka uczynna.
Na jej kolejne słowa prychnęła z rozbawieniem.
— Zupełnie, jakbym już nie miała kłopotów — odparła niezbyt przejęta jej ostrzeżeniem. — Znacznie bardziej nie popłaca ufanie pozorom — dodała z uroczym uśmiechem, lekko przekrzywiając głowę. Jej zielone ślepia iskrzyły się ciekawością i śmiały się w ten szczególny sposób przypominający rozbrykane kocię.
Offline
Zawartość fiolki, którą wypiła Kassi, rozlała się po jej żyłach, otaczając ją woalem przyjemnego ciepła i relaksacji. Właściwie kobieta nie czuła, jak Strzyga wbija igłę w skórę naokoła rany,, jak przeciąga nić, zaszywając uszkodzenie.
Najemniczka zmarszczyła brwi, słysząc słowa kotki.
-Obcy? No patrz, to w tutejszych stronach praktycznie się nie zdarza.-Zamyśliła się. -Mało dobrodusznych w tych czasach. A szkoda, tacy są najśmieszniejsi.- Kobieta zawiązała supeł ze szwów. Na ripostę Kassandry tylko prychnęła ze śmiechem.
-No jak wolisz, słuchaj.-Wyszczerzyła się do niej w jakby ironicznym uśmiechu.-Tylko żeby się to na tobie nie zemściło.
Minęło jeszcze trochę czasu nim kobieta skończyła zaszywać zranienie tamtej, jednakże Strzyga uwijała się najszybciej, jak mogła, no i już po kilku chwilach Kassi mogła zobaczyć, że paskudna szrama była w miarę solidnie opatrzona.
-No i proszę. Prawie jak nowa.-Strzyga stała teraz nad nią i wycierała sobie ręce jakąś szmatką wysmarowaną alkoholem, jakby podziwiając kunszt własnej roboty.
Ostatnio edytowany przez Mistrz Gry (2023-07-15 22:08:42)
Offline
Ciepło rzeczywiście było miłe. Kassandra aż na moment przymknęła oczy i nawet można było odnieść wrażenie, że mruczy gdzieś tam w środku albo chociaż ma ochotę to zrobić. Taka jedna mała dobra rzecz w tym całym syfie, jaki ich ogarniał. Zerknęła po chwili na poczynania Strzygi. Dziwnie było widzieć, jak jakiś przedmiot wbija się w ciało i jednocześnie nie czuć bólu, to było wręcz intrygujące.
— Aha... — Uśmiechnęła się pod nosem. — Szkoda, że nie widziałam każdej jej miny, bo pewnie były przednie — wymruczała z rozbawieniem. Rzuciła okiem na supeł, jakby oceniała jego wytrzymałość, a potem znowu podniosła wzrok na najemniczkę. — Ja zawsze robię jak wolę, powinnaś przywyknąć — odparła z uroczym uśmiechem. Zemsty od losu wcale się nie bała, już dawno nie bała się takich bzdur.
Czas mijał spokojnie, w atmosferze może nikłej wygody, ale za to bezpieczeństwa. Być może nie powinna tak ufać Strzydze, tak jak i każdemu, ale ją znała dostatecznie długo, by móc przewidzieć to i owo. Tak przynajmniej zakładała.
Wstała niespiesznie, testując w praktyce to, co po chwili obwieściła jej towarzyszka.
— No, jeszcze żyję. Mam u ciebie dług — rzuciła w ramach podziękowań, a najemniczka dobrze wiedziała, że długi wdzięczności to rzecz święta dla wszystkich Kotów z Yorst. — Mam nadzieję, że wytrzyma... nie zamierzam tu nocować — dodała, poprawiając ubranie tak, by przykryło szwy.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3